Zanieczyszczenie atmosfery, wody i ziemi w wieku XX odbija się czkawką w wieku XXI. By kolejne pokolenia mogły żyć spokojnie nie obawiając się nowych chorób i mogły oglądać świat przynajmniej taki jaki my oglądamy dzisiaj, światowe rządy musiały wypowiedzieć wojnę postępującej degradacji środowiska. Czasami skupiając się na rzeczach mało istotnych tak jak w przypadku obniżania toksyczności spalin produkowanych przez samochody gdy w tym samym czasie gospodarki USA, Chin i Indii produkują niewyobrażalnie większą ilość zanieczyszczeń. Czy w XXI wieku ekologia stanie się przekleństwem dla posiadaczy aut?
Nie. Przynajmniej jeżeli zachowamy trzeźwy umysł i nie damy się przestraszyć. Ze zmianami da się żyć, a jeśli do tematu ekologii podejdziemy bez strachu i ze zrozumieniem to wprowadzone zmiany nie będą dla nas aż tak uciążliwe.
Jak to się wszystko zaczęło?
Zmiany wkradały się niepostrzeżenie. Najpierw pojawiły się katalizatory, które miały wpłynąć na obniżenie ilości toksycznych związków dostających się do atmosfery, później doszły wtryski paliwa. Zawór recyrkulacji spalin czyli EGR wkradł się w międzyczasie, niepostrzeżenie jak złodziej ale w temacie silników benzynowych jest to w zasadzie pełna lista zmian. Inaczej ma się sprawa z dieslami.
W dieslach walka toczyła się z tym co złośliwcy wytykają posiadaczom diesla przy każdej możliwej okazji, czyli z sadzą. Po katalizatorach, EGR i kilku jeszcze innych wynalazkach pojawił się on. Arcywróg fanów diesli. Filtr cząsteczek stałych czyli filtr DPF.
Jak żyć z DPFem w XXI wieku?
Filtry cząsteczek stałych są prawdopodobnie głównym powodem dla którego spada sprzedaż samochodów z silnikiem diesla. Co chwilę słyszy się o filtrach DPF które ,,zarastają”. Dzieje się tak często przez brak świadomości jak powinniśmy korzystać z naszego samochodu, a także przez pewną naszą polską przypadłość.
W Polsce, w dużych miastach ludzie wolą wstać dużo wcześniej by trasę z domu do pracy pokonać samochodem w korkach dwa raz dłużej niż zajęłoby im to tramwajem bądź rowerem. Męczymy się w korkach i tak samo czuje się nasz samochód. Gdy mamy do pokonania krótką trasę to silnik nie zdąży się nagrzać, a DPF nie osiągnie temperatury samooczyszczenia. To wciąż jednak nie jest powód by później miały nas zaskoczyć przykre konsekwencje, samochód jest przygotowany na takie scenariusze i komputer powinien wprowadzić silnik w procedurę wypalania sadzy z filtra cząsteczek stałych. Jednak by cała procedura została przeprowadzona pomyślnie to kierowca musi potrafić czytać komunikaty wydawane przez komputer i stosować się do nich.
Ekologia nie jest przekleństwem
Trzeba jednak mieć otwartą głowę, nie bać się nowinek i interesować się funkcjonowaniem swojego samochodu. Gdy zastosujemy się do tych rad to nawet z dieslem w XXI wieku powinniśmy dalej móc czerpać przyjemność z posiadania auta.
Ilustracje pobrano ze strony: http://www.dpfecoserwis.pl Jesteśmy wdzięczni za materiały.